sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 1

                        ,,Nowy" 

      ,,Nowy uczeń" - wzdrygnęłam się kiedy nauczycielka wypowiedziała te słowa i wprowadziła do sali chłopaka o jasnych włosach. Nie lubiłam nowych. Przychodzili i robili tylko zamieszanie. Zwykle nikt z nimi nie gadał i po miesiącu już ich nie było. Chłopak przedstawił się, powiedział, że ma na imię Nell i pochodzi z Alaski. Nauczycielka rozejrzała się i szukała miejsca dla niego. O matko! Przecież tylko ja mam wolne miejsce w ławce. Nie uniknę konfrontacji z tym dziwakiem.
Kilka sekund później moje przewidywania się spełniły. ,,Nie będę się do niego odzywać" - powtarzałam w myślach. Z zamyślenia wyrwał mnie szept:
- Jak masz na imię? - spytał Nell.
Nie miałam wyjścia musiałam mu odpowiedzieć.
- Mille - westchnęłam.
- Ładne imię - spojrzał mi prosto w oczy.
Wstrzymałam oddech. Z dziwnych powodów zrobiło mi się zimno i przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Zastanawiałam się dlaczego.Przecież na dworze było 20°C.
Patrzyłam się w jego w błękitne oczy. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. I wtedy to on podjął dalszą rozmowę.
- Wydaje mi się, czy mnie nie lubisz? - spytał podejrzliwie.
Co miałam mu odpowiedzieć? Otworzyłam usta by zaprzeczyć, kiedy zadzwonił dzwonek. Byłam uratowana.
                           ~ * ~
Kiedy popołudniu wróciłam do domu z salonu dobiegały śmiechy moich rodziców. Pewnie mieli gości. Jak zwykle po pracy. Chciałam ominąć ich jak najszybciej i pójść do swojego pokoju, więc poszłam prosto na schody. Jednak mama zauważyła mnie i zawołała. Niechętnie poszłam do salonu. Nie lubiłam kiedy rodzice przedstawiali mnie swoim znajomym. Kiedy zauważyłam ich gościa zamurowało mnie i wbiło w ziemię.
- To jest syn przyjaciela naszej rodziny. Jest w twoim wieku. Przyjechał i będzie się uczył tutaj w szkole, więc z tatą postanowiliśmy, że na ten czas zamieszka u nas. - powiedziała mama z niewinnym uśmiechem na ustach.
- A to jest Mille, nasza córka.- zwróciła się do chłopaka.
Stałam przed chłopakiem że szkoły.
On z niewinnym uśmieszkiem zwrócił się do mnie:
- My się już znamy, prawda Mille?
Miałam ochotę go udusić.
- T... Tak... - wyjąkałam.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam załamana i zła do swojego pokoju. Musiałam z kimś pogadać. Wybrałam numer w telefonie i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po pierwszym sygnale odebrała.
- Hej Mille, co się stało? - spytała Amy moja przyjaciółka.
- Hej! Pamiętasz tego nowego chłopaka za szkoły... no wiesz tego z Alaski?
- Hmn kojarzę , a co?
- ON BĘDZIE MIESZKAŁ U MNIE  W DOMU!!! - wykrzyczałam do słuchawki.
- Wow to chyba dobrze, co nie?
- Nie nie jest dobrze, on jest dziwny, nienormalny i ani trochę mi się nie podoba. - powiedziałam jednym tchem.
- Dlaczego ty go skreślasz? Po pierwsze nic ci nie zrobił, a po drugie znasz go tylko jeden dzień.
- AMY, NIE ROZUMIESZ MNIE. MAM DUŻO POWODÓW BY GO NIE LUBIĆ. - mówiąc to rozpłakałam się, szczerze mówiąc, bez powodu.
- Kochana co ci się stało, dlaczego płaczesz przez kogoś takiego? - powiedziała z troską.
- Nie wiem. - powiedziałam szeptem i się rozłączyłam.
Położyłam się na łóżku, płacząc gorzkimi łzami, nadal nie rozumiejąc ich powodu. Wtedy ciszę przerwał głos za mną:
- Wszystko w porządku?
Odwrociłam się. Za mną stał Nell.

Pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. :) Proszę o komy.
~ Cookis


piątek, 21 lutego 2014

Prolog

      Jasnowłosy mężczyzna o jasnej karnacji leżał oparty o górę łóżka. Powieki miał zamknięte, jakby intensywnie o czymś rozmyślał. Znajdował się w małym pokoju z szafą, stolikem i krzesłem. Za oknami padał śnieg. Nagle ciszę przerwały głośne kroki po schodach i trzask otwieranych i zamykanych drzwi. Do pokoju wszedł mężczyzna o równie jasnej karnacji i blond włosach.
- Patrz! - krzyknął i rzucił jakąś kartkę leżącemu.
- Kalendarz? - zapytał zdumieniem spojrzawszy na kartkę.
- Tak, może wreszcie uświadomisz sobie, że masz mało czasu. Tylko trzy miesiące. - odpowiedział.
- Myśl o sobie, ja coś wymyslę. - odparł ponownie zamykając oczy.
- Nic nie wymyslisz! - wykrzyknął. - Przestań się łudzić. Musisz to w końcu zrobić i tyle.
Odpowiedziało mu westchnienie:
- Zdaje sobie z tego sprawę. Jest mi trudno ich zabijać, ale skoro muszę to bez ,,magicznych przebieranek" tylko z urokiem osobistym.
- Szkoda. - zaśmiał się w odpowiedzi. - Ja zamierzam dobrze się przy tym bawić.
- Jak wolisz. - odpowiedział i podniósł się z łóżka. - Ja tym razem spróbuje w jakim małym miasteczku, żeby nie było rozgłosu z powodu zaginięcia.
Westchnął ponownie.
- Myślałem o Jannyvile...

Taki sobie prolog: ) Niedługo pierwszy rozdział.
~ Cookis

Kilka słów <3

Hej!...
Przyszła mi do głowy pewna historia, więc założyłam bloga i będę ją tu zapisywać. Mam nadzieję, że ktoś będzie czytał...:)
~ Cookis